wtorek, 25 grudnia 2007

Sernik wiedeński i makowiec czyli duet w sam raz na Święta

Eh...Miałam nie dodawać dziś już więcej przepisów, ale zważając na to, że nie wiem kiedy następnym razem będzie chciało mi się przerzucać wszystko z laptopa na ten (ot, że tak powiem duży) komputer zdecydowałam, że jednak dodam. Zanim jednak o przepisach to dwa słowa o Świętach, a właściwie o prezentach. Muszę to napisać. Pod moją choinką znalazła się książka 'Nigella gryzie'. Tak więc będzie skąd czerpać inspirację. No. A teraz do rzeczy - czyli o serniku i o makowcu.

Sernik wyszedł bardzo smaczny, chociaż początkowo miałam obawy czy będzie taki jak być miał, gdyż sporo (co widać na zdjęciu) opadł. Trzeba go robić przynajmniej dobę przed podaniem bo musi dokładnie przestygnąć. Jest jednak puszysty, mocno serowy i moim zdaniem doskonale pasuje na Święta. Przepis (zdziwienia pewnie nie będzie :P) zaczerpnęłam od Dorotus z 'moich wypieków'. W ten sposób uniknęłam przykrych niespodzianek ;). Link do oryginalnego przepisu tutaj.

Makowiec zrobiłam wg przepisu mojej mamy, która ma go od mojej babci + kilka modyfikacji na podstawie bloga Dorotus. Przy okazji odkryłam dlaczego makowce mojej mamy były zawsze tak słabo pozwijane. Okazało się, że zwijała je ona odwrotnie - tzn. 'zaginała' tę dłuższą stronę prostokąta zamiast tej krótszej. Makowiec jest mięciutki, ma ładnie wypieczoną skórkę i ogólnie szybko się go pochłania.

Składniki:

Ciasto (drożdżowe - czyli zdaniem mojej mamy 'to najlepsze do makowców')
  • 45 g świeżych drożdży
  • 40g cukru
  • szklanka mleka
  • 3,5 szklanki mąki pszennej
  • 6 żółtek
  • 16g cukru waniliowego
  • 3 łyżeczki oleju
  • pół łyżeczki soli
  • 1,5 łyżki spirytusu
  • 150 g rozpuszczonego masła

Mak

  • 500 g maku
  • 375 g cukru
  • 6 białek
  • 100 g rodzynek
  • 30g orzechów włoskich rozdrobnionych
  • 1 łyżka miodu (używałam miodu z pasieki mojego dziadka. ha!)
  • 6-7 kropel esencji migdałowej (w marketach jest esencja 'do makowcow' i jest to dokładnie ta sama co migdałowa - nie ma to jak chwyty marketingowe)
  • szczypta cynamonu
  • łyżeczka masła
Na wierzch:
  • cukier puder (tyle, żeby było odpowiednie w konsystencji)
  • gorąca woda
  • tarta (!) skóra pomarańczowa

Drożdże kruszymy i wsypujemy do mleka, dodajemy cukier i mieszamy. Odstawiamy na 15-20 minut. Następnie dodajemy pozostałe składniki na ciasto (najlepiej w takiej kolejności jak napisałam) i wyrabiamy ciasto (jeśli jest zbyt klejące podsypujemy mąką). Przykryte ściereczką odstawiamy na około godzinę w ciepłe miejsce.
Mak zaparzamy w 0,5 l wrzątku, czekamy aż wystygnie i dwukrotnie mielimy. Dodajemy cukier (w takiej postaci może sobie pod ściereczką czekać nawet kilka dni), a następnie pozostałe składniki - ubite białka idą na sam koniec.
Urywamy po kawałku ciasta (powinno starczyc na 4-5 makowcow) i wałkujemy tak by miało kształt prostokąta. Mak nakładamy równomiernie zostawiając po 3 cm z każdej strony prostokąta. Zaczynamy zawijać od krótszej strony ;). Na początku zakładamy część bez maku, następnie zwijamy aż do samego końca. Końce podwijamy jakby pod spód. (Warto na stolnicy miec trochę mąki zeby rozwalkowane ciasto nie przyklejalo się i tym samym nie rwalo się.) Gotowy makowiec zawijamy w papier posmarowany olejem. Pieczemy 35 minut w 180st. z włączonym termoobiegiem.
Puder mieszamy z gorącą wodą tak by był lejący. Łyżką rozcieramy go na makowcu. Posypujemy startą skórką pomarańczową i zostawiamy do zastygnięcia.

Ot i cała robota. ;)

Piernik Svena ;)

Święta, Święta i po Świętach... No dobrze, może nie po, ale największe obżarstwo już się skończyło. Teraz znowu będzie trzeba zrzucać zbędne kilogramy. A to między innymi za sprawą tego właśnie wypieku. Przepis podpatrzyłam tu. Zaciekawił mnie przede wszystkim dlatego, że podobno pochodzi ze strony Svena Hannawalda - mojego ulubionego, chociaż niestety już nie skaczącego skoczka narciarskiego. Takiego przepisu nie mogłam nie wypróbować. I chyba dobrze zrobiłam, bo piernikiem wszyscy się zachwycali.
przepis przekleiłam, kursywą dopisałam to co uważam za istotne:
Składniki:
35 dkg mąki,
15 dkg cukru
15 dkg owoców kandyzowanych (u mnie mieszanka keksowa)
10 dkg posiekanych orzechów (ja użyłam włoskich)
3 łyżeczki przyprawy do pierników
2 łyżeczki cynamonu
1 paczka cukru waniliowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
1 szklanka mleka
15 dkg masła
2 łyżki miodu
4 jajka

Mieszamy najpierw suche składniki (mąkę, cukier, przyprawy, cukier waniliowy, proszek do pieczenia i sodę, bakalie). Miód rozpuszczamy z masłem i studzimy. Jajka lekko ubijamy, dodajemy mleko. Składniki płynne wlewamy do suchych i całość dokładnie mieszamy łyżką. Wylewamy na blachę (ja użyłam silikonowej formy, której nie trzeba smarować masłem, ani wykładać żadnymi papierami i muszę przyznać, że chociaż wszyscy mieli wątpliwości czy forma się nie rozpuści to z efektu jestem zadowolona), wygładzamy, i wkładamy do pieca nagrzanego do około 180 stopni na około godzinę. Po upieczeniu polewamy ciasto lukrem, bądź roztopioną czekoladą.

Smacznego!

niedziela, 23 grudnia 2007

Torcik kokosowo-kawowy


Dni kawy dobiegają końca, ale rzutem na taśmę udało mi się zrobić ten torcik. Może nie jest to najmniej pracochłonna rzecz, ale w smaku powinien być ok. Dlaczego powinien? Ponieważ blat pycha, krem wysmienity, a na wierzchu wiorki ktore osobiscie tez lubię. Próbowany będzie jednak dopiero jutro ponieważ dzień przed wigilią to tak jakoś nie wypada zeby znikł.

[dopisane pierwszego dnia Świąt: torcik jest wyśmienity, znikł jako pierwsze ciacho. jest jednocześnie delikatnie kremowy i zdecydowanie kawowy. jedynym jego minusem (jeśli można to tak nazwać) jest to, że musi być podawany schłodzony - wtedy się nie rozpływa i jeszcze lepiej smakuje]

Przepis jest zmodyfikowany, ale pochodzi
stąd. A zatem.

Składniki:
Blat kokosowy:
4 białka
ok 20 g wiorkow kokosowych
¾ szklanki cukru
aromat kokos likier
Krem:
ok170 g masła
4 żółtka
½ szklanki cukru pudru
5 łyżeczek kawy rozpuszczalnej
1 łyżka spirytusu
aromat kokos likier
Na wierzch:
wiorki kokosowe
kakao


Zbiałek ubić pianę, gdy będzie sztywna wsypać cukier ii dalej ubijać. Wymieszać z wiorkami i aromatem. Wylać na wysmarowaną tłuszczem tortownicę o średnicy 23cm. piec około 35 minut w temperaturze 160°C.
Żółtka i puder utrzec na gladko. Utrzec masło i po trochu mieszac ze spirytusem, masą jajeczną i aromatem. Na końcu dodac kawę rozpuszczoną w dwóch łyżkach wody.
Upieczony blat przestudzic, dac na niego odrobinę masy (rozpusci się) i wstawic do lodowki. Krem rowniez wstawic do lodowki a gdy lekko stężeje rozsmarowac go na blacie. Całość posypac wiorkami i dookoła (przykladajac talerzyk) czekoladą w proszku (taką do zrobienia na goraco) lub kakaem typu nesquik. Następnie chłodzic przez dluzszy czas.
Smacznego

sobota, 22 grudnia 2007

Lukrowanie, pralinkowanie i figurkowanie


Święta tuż tuż, więc powoli trzeba ogarniać wszystkie świąteczne potrawy. Co prawda na wigilię jak zwykle nie będę u siebie, ale Święta to Święta. Moja babcia z moją mamą zrobiły już pierogi i uszka do barszczu, ja póki co tylko pierniczki, pralinki i świąteczne figurki. Myślę jednak ,że w ciągu tego weekendu to się zmieni. W końcu nie mam już szkoły. o! Jedynym problemem jaki mi pozostał jest windows vista, który potwornie mnie denerwuje i uniemożliwia wiele rzeczy. eh.

Co do wypieków. Lukier zrobiony chyba najprościej jak się da tzn. białko ubite + puder w ilości takiej by masa która wyjdzie łatwo się nakładała igłą i pędzlem. Do barwienia głównie sok z jagód (w zależności od ilości można uzyskać kolory: niebieski, róż, fiolet) do 'innych zdobien' brązowy cukier, który idealnie przylepia się do jeszcze mokrego lukru.















T
eraz pralinki.

Składniki:
200g masła
200g czekolady gorzkiej
200ml kremowej śmietanki
i do wyboru:
wiórki kokosowe
malibu
esencja pomarańczowa
esencja migdałowa
esencja likier kokos
mielone prażone orzechy arachidowe

W garnku rozpuszczamy masło, dodajemy połamaną w kostki czekoladę i czekamy aż się rozpuści (mieszając). Kiedy powstanie jednolita masa wyłączamy gaz i czekamy aż lekko przestygnie. Ubijamy śmietanę i dodajemy ją do czekoladowej masy. Następnie dzielimy masę na kilka części i dodajemy w zależności od nastroju to co mamy pod ręką. U mnie do jednej części esencja pomarańczowa, do drugiej esencja migdałowa i prażone orzechy arachidowe, do trzeciej wiórki kokosowe i esencja likier kokos, a do czwartej nieco malibu. Kiedy masy lekko (!) stęzeją formujemy z nich kulki i obtaczamy np. w wiórkach kokosowych lub też wlewamy masę do opróżnionym pudełku po czekoladkach. W przypadku pierwszym wstawiamy do lodówki, w drugim polecam zamrażalnik bo w innym razie czekoladki nie będą chciały odchodzić. Mistrzostwo świata to nie jest, ale mi ten smak bardzo pasuje (w każdej z wymienionych wersji).


















No i na koniec cukrowe figurki. Doskonałe do dekoracji stołu.
Składniki:

na masę cukrową:
30 ml wody
5 g żelatyny
50 g glukozy
450 g dobrze przesianego cukru pudru
dodatkowo:
pianki marshmallow
zelki i posypce cukrowej
rodzynki
orzechy w czekoladzie
ew. kolorowy lukier

masa jest z przepisu magdyzmediolanu z forum cincin więc przeklejam opis jak robic:
'Zelatynę namoczyć w wodzie aż się rozpuści lub wchłonie cały płyn ( w zależności od tego czy jest w płatkach czy w proszku).
Postawić naczynie z rozpuszczoną żelatyną na gazie i dodać glukozę i ekstrakt wanilii. NIE GOTOWAC!!!! Jak się zagotuje, wywalić do kubła i zacząć jeszcze raz... Cukier wsypać do miksera. Wlać płyn. Wyrabiać na ciasto bardziej miękkie od ciasta na makaron. Ewentualnie dodawać wody, ale ostrożnie, po łyżeczce. '

Pozdrawiam i myślę, że w ten weekend jeszcze cos napiszę. W końcu oprocz tego ze za chwilę Święta mamy też Dni kawy. A to nie byle co. Pozdrawiam.


czwartek, 13 grudnia 2007

Pierniczki świąteczne




Na wszystkich blogach pojawiają się ostatnio pierniczki. Różne kształty, różne kolory, różnie robione ciasto, a jednak klimat ten sam. (ten zapach - bezcenny ;)). W tym roku moje pierniczki (oprócz na choinkę) zamierzam przeznaczyć na prezenty. Będzie trzeba je więc polukrować. Niektóre zdobienia, na które natkęłam się w internecie
są niesamowite
ah... Rozmarzyłam się. Póki co jednak krok 1, a więc same pierniczki.

Tym razem przepis zaczerpnęłam od Bakerlady.

Składniki:
1 szklanka miodu
1 szklank
a cukru
1 kostka masła (może być też margaryna, ale u mnie było masło)
1 opakowanie przyprawy piernikowej
1 jajko
1 płaska łyżeczka sody
ok. 1/2 kg mąk
i
Miód, masło i cukier rozpuszczamy w garnku na średnim ogniu, dodajemy przyprawę do piernika. Gdy wszystko tworzy już gładką masę wyłączamy gaz i lekko przestudzamy. Następnie dodajemy jajko i sodę i (dość długo) pożądnie mieszamy aż do lekkiego spienienia się masy. Następnie po trochę dodajemy mąkę, aż
ciasto będzie w konsystencji takie, żeby dało się z niego lepić . Wkładamy całość na noc do lodówki. Godzinę przed planowanym pieczeniem wyjmujemy. Z pomocą dodatkowej mąki wałkujemy niewielkie kawałki ciasta i wycinamy z nich wzory. Pieczemy kilka minut w 180 stopniach. I tyle. Dla mnie bomba. ;) Aromat i smak niezastąpione.


wtorek, 11 grudnia 2007

mini serniczki mascarpone pachnące pomarańczami


Jakiś czas temu, kiedy tego bloga jeszcze nie było, ale był już pomysł żeby go stworzyć w lodówce nie miałam praktycznie nic oprócz serka mascarpone. Wtedy też stwierdziłam, że tak pyszny ser nie może się zmarnować, a jako że miałam przepis na sernik z mascarpone postanowiłam sprawdzić co z tego wyjdzie. Efekt zaskoczył mnie baaaardzo pozytywnie. Mój tata po pierwszym kęsie zareagował mówiąc do mojej mamy "Czy ty byś nie mogła piec takich serników?". Dla mojej Mutti sernik był ciut za słodki, ale mimo wszystko jej smakował. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć że dałabym mu maximum punktów ,mimo że dość znacznie opadł.

Przepis co nie powinno nikogo dziwić jest przeze mnie lekko zmodyfikowany. Także forma jest inna niż w oryginale. Przepis starcza na 6 serniczków wielkości muffinów;)

Składniki:

200 g serka mascarpone
sok z jednej pomarańczy i skórka pomarańczowa tak na oko (w oryginale cytryna i skórka z niej)

50g (1/4 szklanki) cukru brązowego
jedno jajko
15g masła

50g pokruszonych herbatników


A więc zaczynamy. Rozpuszcamy masło i mieszamy z nim pokruszone herbatniki. Wykładamy spód muffinowych dziór tą masą.
Mascarpone miksujemy na gładko z żółtkiem, cukrem, sokiem z pomarańczy i skórką. Białko ubijamy na sztywno i dodajemy delikatnie mieszając.

Masę wlewamy po kolei do każdej dziury wygładzamy i pieczemy ok 35-40 min w piekarniku nagrzanym do 180st (widać kiedy serniczki są dobre).


Po wyjęciu przykrywamy ściereczką. Serniczki, które piekąc się rosną jak muffiny opadną do poziomu blachy - taka ich natura. Mimo moich obaw doskonale odchodzą z formy mimo braku papilotek.
Smacznego ;)

Gruszki z serem pleśniowym



Często kiedy muszę wymyślić coś by przyjąć gości mam problem co podać na przystawkę. Czy jakieś wędliny czy sery czy jeszcze coś innego. Tym razem musiało być jednak oryginalnie, w końcu to 18 :P. Oprócz pomidorów z mozarellą, które uwielbiam i pasztetu, który uwielbia mój brat zrobiłyśmy (razem z moją mamą, która przepis wzięła od koleżanki) gruszki z serem pleśniowym. Połączenie jest dość ciekawe, ale polecam je tylko amatorom serów pleśniowych. Ja takowym jestem więc mi smakowało.


Składniki:
gruszki w syropie z puszki
ser pleśniowy
mascarpone

Gruszki z puszki są zazwyczaj pokrojone w połówki. Każdą połówkę wyciągamy więc (tak by nie została zbyt mokra) i w wydrążony środek nakładamy mieszankę serów. Masę serową stanowią ser pleśniowy i mascarpone w proporcjach mniej wiecej 3-1 dokładnie wymieszane.

Moim zdaniem gruszki ładnie prezentują się na sałacie .

Sernik czekoladowy



Pierwszy z przepisów pochodzi z mojego ulubionego bloga -moje wypieki.
Może nie wyszedł mi tak pięknie jak Dorotus - w końcu to mistrzyni w robieniu serników, ale ja jestem z siebie całkiem zadowolona. Sernik ten piekłam na moje 18 urodziny, które obchodziłam kilka dni temu. Mimo iż goście byli już po przystawkach, daniu głównym i torcie nie odmówili sobie spróbowania ciacha. ;) Autorka moich wypieków pisze, że sernik jest cięzki, moim zdaniem jednak nie zapycha i śmiało mogę powiedzieć, że jestem jego fanką .

A teraz przepis (z kilkoma moimi modyfikacjami):

Składniki na spód:

  • 125 g ciastek digestive
  • 70 g stopionego masła
  • 1 łyżka brązowego cukru

Składniki na masę serową:

  • 500 g dowolnego twarogu na serniki (w oryginale jest Philadelphia)
  • 115 g brązowego cukru
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 2 jaja
  • 125 ml kremówki
  • otarta skórka z jednej pomarańczy (ja dałam rodzynki, bo nie miałam akurat skórki, myślę jednak że skórka byłaby lepsza)

Ciastka kruszymy, dodajemy stopione masło i łyżkę brązowego cukru. Nakładamy do foremki o średnicy 20 cm wyłożonej papierem, trochę ugniatamy (tak by było zbite) ciasto i schładzamy.

Ser miksujemy z cukrem stopioną czekoladą (lekko przestudzoną) jajkami, kremówką (u mnie creme fine do ubijania) i skórką pomarańczową (lub rodzynkami). Dokładnie miksujemy. Masa ma być gładka. Następnie wylewamy wszystko na schłodzony spód.

Pieczemy w 160 stopniach przez około 1,5 godziny

Mi sernik lekko opadł, ale może to z braku doświadczenia, w każdym razie smak doskonały. Smacznego ;)

Ciao!

Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim kolejnym, ale pierwszym kulinarnym blogu. Jako, że jakiś czas temu zaczęłam bawić się w pieczenie ciast i przyrządzanie innych deserów stwierdziłam, że czas zacząć dzielić się efektami z innymi. Z czasem będę starała się pisać także po włosku. Zapraszam do odwiedzania.