Jakiś czas temu, kiedy tego bloga jeszcze nie było, ale był już pomysł żeby go stworzyć w lodówce nie miałam praktycznie nic oprócz serka mascarpone. Wtedy też stwierdziłam, że tak pyszny ser nie może się zmarnować, a jako że miałam przepis na sernik z mascarpone postanowiłam sprawdzić co z tego wyjdzie. Efekt zaskoczył mnie baaaardzo pozytywnie. Mój tata po pierwszym kęsie zareagował mówiąc do mojej mamy "Czy ty byś nie mogła piec takich serników?". Dla mojej Mutti sernik był ciut za słodki, ale mimo wszystko jej smakował. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć że dałabym mu maximum punktów ,mimo że dość znacznie opadł.
Przepis co nie powinno nikogo dziwić jest przeze mnie lekko zmodyfikowany. Także forma jest inna niż w oryginale. Przepis starcza na 6 serniczków wielkości muffinów;)
Składniki:
200 g serka mascarpone
sok z jednej pomarańczy i skórka pomarańczowa tak na oko (w oryginale cytryna i skórka z niej)
50g (1/4 szklanki) cukru brązowego
jedno jajko
15g masła
50g pokruszonych herbatników
Mascarpone miksujemy na gładko z żółtkiem, cukrem, sokiem z pomarańczy i skórką. Białko ubijamy na sztywno i dodajemy delikatnie mieszając.
Masę wlewamy po kolei do każdej dziury wygładzamy i pieczemy ok 35-40 min w piekarniku nagrzanym do 180st (widać kiedy serniczki są dobre).
Po wyjęciu przykrywamy ściereczką. Serniczki, które piekąc się rosną jak muffiny opadną do poziomu blachy - taka ich natura. Mimo moich obaw doskonale odchodzą z formy mimo braku papilotek.
Smacznego ;)
1 komentarz:
Fajny pomysł z tymi foremkami i wg mnie fakt, że opadły, dodał im rustykalnego charakteru :) Z przepisu wnioskuję, że były leciutkie i pyszne:)
Prześlij komentarz