Święta, Święta i po Świętach... No dobrze, może nie po, ale największe obżarstwo już się skończyło. Teraz znowu będzie trzeba zrzucać zbędne kilogramy. A to między innymi za sprawą tego właśnie wypieku. Przepis podpatrzyłam tu. Zaciekawił mnie przede wszystkim dlatego, że podobno pochodzi ze strony Svena Hannawalda - mojego ulubionego, chociaż niestety już nie skaczącego skoczka narciarskiego. Takiego przepisu nie mogłam nie wypróbować. I chyba dobrze zrobiłam, bo piernikiem wszyscy się zachwycali.
przepis przekleiłam, kursywą dopisałam to co uważam za istotne:
Składniki:
35 dkg mąki,
15 dkg cukru
15 dkg owoców kandyzowanych (u mnie mieszanka keksowa)
10 dkg posiekanych orzechów (ja użyłam włoskich)
3 łyżeczki przyprawy do pierników
2 łyżeczki cynamonu
1 paczka cukru waniliowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
1 szklanka mleka
15 dkg masła
2 łyżki miodu
4 jajka
Mieszamy najpierw suche składniki (mąkę, cukier, przyprawy, cukier waniliowy, proszek do pieczenia i sodę, bakalie). Miód rozpuszczamy z masłem i studzimy. Jajka lekko ubijamy, dodajemy mleko. Składniki płynne wlewamy do suchych i całość dokładnie mieszamy łyżką. Wylewamy na blachę (ja użyłam silikonowej formy, której nie trzeba smarować masłem, ani wykładać żadnymi papierami i muszę przyznać, że chociaż wszyscy mieli wątpliwości czy forma się nie rozpuści to z efektu jestem zadowolona), wygładzamy, i wkładamy do pieca nagrzanego do około 180 stopni na około godzinę. Po upieczeniu polewamy ciasto lukrem, bądź roztopioną czekoladą.
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Cieszę się, że się udał i smakował :) Piernik Svena to u mnie już stały punkt programu na święta - można się od niego uzależnić ;)
Szczęśliwego Nowego Roku!
Prześlij komentarz